Runął strop między parterem i pierwszym piętrem. Policja podejrzewała, że w gruzowisku może być dziecko. Takie informacje przekazali bowiem okoliczni mieszkańcy.
Do akcji wezwano grupę poszukiwawczo-ratowniczą. 25 osób sprawdzało ruinę, później dołączyło do nich 10-u strażaków z komendy miejskiej. "Sprawdziliśmy teren bardzo dokładnie" - zapewniali po akcji strażacy.
Gruzowisko skontrolowano kilka razy - między innymi geofonem i kamerą termowizyjną. Tropu nie podjęły także psy.
Zdaniem strażaków strop runął, bo konstrukcję budynku naruszyli zbieracze złomu. Na miejsce katastrofy przyjechał jeden z pięciu właścicieli budynku, który powiedział, że od dawna stara się o zgodę na rozbiórkę, ale urzędnicy do dziś jej nie wydali.