Od dawna nie spotkałem się z tak ogromnym zainteresowaniem - powiedział Życiu Warszawy dr Łukasz Święcicki z warszawskiego Instytutu Neurologii, specjalista od leczenia światłem. Doktor podkreśla, że to właśnie fototerapia czyli naświetlanie specjalnymi lampami jest najskuteczniejszym sposobem na zwalczenie zimowej depresji. Wystarczy półgodzinny seans, aby pacjent poczuł się jak nowo narodzony. Pomaga również, choćby jeden słoneczny dzień, jednak gdy słońce znów schowa się na dłużej, problem powraca. Dolegliwość nie jest powszechnie znana. Czujemy się źle, ale nie mamy pojęcia czym to jest spowodowane. - To dlatego, że ludzie nawet nie zdają sobie sprawy jak potrzebne dla organizmu jest światło. Tymczasem ma ono niesłychanie ważny udział chociażby w procesie przenoszenia w mózgu impulsów elektrycznych - tłumaczy dr Święcicki. Jak poznać, że dopadła nas depresja zimowa? Zaczyna się przeważnie od problemów z wstawaniem. Spada również apetyt. Ogarnia nas ogólne zniechęcenie, czujemy się ociężali. Czasami
pojawiają się objawy podobne do grypy: ból mięśni, głowy i stawów. Lekarze nie ukrywają, że u niektórych osób depresja zimowa może przybrać charakter chorobowy, który wymaga leczenia szpitalnego. - Takie osoby wmawiają sobie, że nie mają po co żyć. To może zakończyć się samobójstwem. Miałem już do czynienia z takimi przypadkami - mówi dr Święcicki. Oprócz fototerapii przy łagodnych formach zimowej depresji można stosować inne metody leczenia: długie spacery, gimnastyka i delikatne zioła antydepresyjne. Pomaga również urlop i... słodycze - szczególnie czekolada. - Może to brzmi śmiesznie, ale ona jest naprawdę skuteczna. To sprawdzona metoda - zapewnia Święcicki. Równie miłym sposobem jest tzw. wizualizacja, czyli wyobrażanie sobie np. słonecznej plaży i aromaterapia - wdychanie olejków o zapachach kojarzących się z latem.
iar/ŻW/pul