Publicysta zauważa, że gdyby wydarzyło sie to w zachodniej Europie to prezenterzy telewizyjni nosiliby się na czarno, a Parlament Europejski zebrał na żałobnym posiedzeniu. Byłyby rozmowy z rodzinami ofiar i wspomnienia, analizy i refleksje. Zdaniem Pilawskiego gdyby dramat rozegrał się w Europie Wschodniej to zapewne nabrałby wymiaru politycznego.
"Do hekatomby doszło jednak w Bagdadzie. To tłumaczy dlaczego zainteresowanie nią jakby mniejsze, żal i współczucie - nieco powierzchowne, a miejsce w mediach - drugoplanowe. Zostaliśmy już przyzwyczajeni do tego, że są na świecie miejsca, w których żyje się pełnią życia oraz takie jak Irak, gdzie się umiera" - pisze Krzysztof Pilawski w komentarzu "Świat za pół ceny" - w "Trybunie".
"Trybuna"/kry/gaj