.. Właśnie tak było, jak w piosence nieżyjącego już krakowskiego poety Piotra Marka. Wojna o pieniądze, bitwa o hit, potrawa dla oczu, a dla uszu - kit.
Gdyby festiwal w Opolu organizowała jakaś stacja komercyjna - czytamy w "Trybunie" - nie byłoby rozmowy, w końcu każdy ma prawo pobawić się przy sobocie po robocie. Tymczasem TVP, główny organizator opolskiego festiwalu, pokazała nam dialogi na cztery nogi, dwudziestą kopię Britney Spears i ekstazę samouwielbienia. Jaka to misja? Jaka to rozrywka? Jaki gust? Publisia lubi się pogibać, tyle że dawniej gibała się w Opolu przy Grechucie, Osieckiej czy Młynarskim, było nie było. A dziś? Zielona trawa, różowy dym, stereo, wideo, małpi hymn - pisze publicysta "Trybuny".
iar/smogo/ab