Premier, dzisiejszy gość "Sygnałów Dnia" w Programie Pierwszym Polskiego Radia, potwierdził, że wiedział o śledztwie dziennikarzy, ale nie naciskał na Adama Michnika w tej sprawie. Zapewnił ponownie, że jest zainteresowany wyjaśnieniem wszystkich okoliczności tak zwanej afery Rywina, w której przewija się jego nazwisko. Potwierdził też, że zgodzi się na udostępnienie bilingów swych rozmów sejmowej komisji śledczej lub prokuraturze badających aferę Rywina.
Leszek Miller odmówił komentowania dotychczasowych działań prokuratury i sejmowej komisji śledczej w sprawie Rywina. Podkreślił, że jakikolwiek komentarz mógłby wywołać wrażenie, iz zależy mu na eksponowaniu jakiegoś wątku sprawy kosztem innego. Premier wyraził jednoczesnie zdumienie, że część polityków już wydaje oceny pracy śledczej. "Tu nie powinno być wrażenia - powiedział Leszek Miller - że politycy oddziałują na pracę prokuratury". Premier odpowiedział w ten sposób na pytanie, co myśli o sugestiach polityków, że prokuratura prowadzi sprawę niestarannie, w sposób wybiórczy.
Premier przyznał też, że nie był zdziwiony faktem, iż z jego ubiegłorocznego wywiadu, udzielonego tygodnikowi "Polityka", wykreślone zostały fragmenty dotyczące afery Rywina. Leszek Miller powiedział, że w rozmowie z Janiną Paradowską sprawa Rywina była tematem marginalnym. Według premiera, pytanie dzinnikarki dotyczyło artykułu z tygodnika Jerzego Urbana na temat jakiejś afery, w którą miałoby być zamieszane SLD. Leszek Miller dodał, że prosił Jerzego Urbana o wyjaśnienie, o jaką aferę chodzi, lecz nie uzyskał konkretnej odpowiedzi.
Premier wyraził przekonanie, że cała sprawa zostanie należycie wyjaśniona, łącznie z tym, czy Lew Rywin działał z własnej inicjatywy, czy też ktoś za nim stoi.