Publicysta pisze, że do dziś nie wiadomo, co stanowiło ich siłę: pieniądze, które płacili ważnym osobom, kompromitujące materiały, jakie mieli na innych, czy bezczelność prezesów PZU połączona z groteskową wiara polityków w ich finansowy geniusz. Przywódcy AWS kilka miesięcy tolerowali ich poczynania i wpływ na ministra skarbu Andrzeja Chronowskiego. Dopiero trzeba było stanowczości Aldony Kameli-Sowińskiej, by usunąć Wieczerzaka z PZU Życie, a Jamrożego z Totalizatora Sportowego. Ale zdaniem Gadomskiego stało się to za późno. Bowiem chociaż prawica i tak była skazana na klęskę w wyborach, to o jej rozmiarach przesądziły afery gospodarcze - takie jak te z udziałem Wieczerzaka i Jamrożego.
Do informacji o aferach w czasie rządów AWS dziennikarze docierali łatwo, bo jedni politycy gorliwie donosili na innych. Ale wcale mnie nie cieszy - pisze Gadomski - że SLD
jest bardziej zdyscyplinowany i dyskretny. Może za jego rządów o tak spektakularnych aferach już nie usłyszymy, ale nie łudźmy się, że oznacza to koniec sezonu na afery.
iar/smogo/magos