W połowie 19-tego wieku na wysepkach wypuszczono świnie, które znalazly tam doskonałe warunki życia i wkrótce świetnie sobie radziły bez pomocy czlowieka.
Sytuacja zmieniła się w latach 60-tych 20-tego wieku, gdy na skutek polowań i zanieczyszczenia środowiska, na wysepkach ostatecznie wyginęły bieliki amerykańskie - drapieżne ptaki, które zanlazły się w herbie Stanów Zjednoczonych. Brak bielików spowodował, że intesywnie rozmnażajacymi się dzikimi świniami zainteresowały sie inne drapieżniki - orły przednie, dla których świetną i łatwą zdobyczą okazały się warchlaki. Mimo to orły nie zagroziły populacji świń, bo te mnożyły się szybko, a warchlaki, choć zagrożone w młodości, po wyrośnieciu na dorosłą świnię mogły juz nie obawiać się ataku ptaków. Drapieżniki te, zwabione przez świnie, zagroziły jednak występującej wyłącznie na tych kalifornijskich wysepkach odmianie lisa. Niewielkie lisy bowiem padały łupem orłów niezależnie od wieku i zupełnie nie mogły sie przed nimi obronić. W efekcie lisy z Santa Cruz znalazły się na krawędzi wymarcia.
A wszystko - konkluduje publicysta Gazety Wyborczej - za sprawą świń. Te zaś wprowadził do swoiscie ukształtowanego ekosystemu - człowiek.
iar/zasadzinska