Polscy maturzyści szturmują miejskie biblioteki. Do matury został miesiąc, tymczasem okazuje się, że niektórzy uczniowie mają elementarne braki w wiedzy.
W połowie kwietnia maturzyści przystąpią do ustnego egzaminu z języka polskiego. Przed komisją będą musieli zaprezentować pracę napisaną na wybrany temat i odpowiedzieć na związane z nią pytania.
Od kilkunastu dni biblioteki w większych miastach przeżywają oblężenie. Na przykład biblioteka wojewódzka w Krakowie wypożycza dziennie aż trzy tysiące książek. W Lublinie trzeba było zatrudnić dodatkowych stażystów, żeby obsłużyć wszystkich chętnych.
Maturzyści często przychodzą z całymi rodzinami, które za nich szukają książek. Bibliotekarze odnotowują żenujący poziom wiedzy uczniów. "Herberta szukają w poezji obcej, a 'Pieśni o Rolandzie' w poezji polskiej. Niektórym niewiele mówi nazwisko Szekspir i nie wiedzą, co to jest 'Makbet'" - mówi szef biblioteki wojewódzkiej w Krakowie Artur Paszko.
Zdaniem ministerstwa edukacj, takie przypadki świadczą nie tylko o odkładaniu wszystkiego na ostatnią chwilę lecz także o kiepskim poziomie nauki w szkołach.
Według nauczycieli, szturm na biblioteki świadczy o tym, że niektórzy uczniowie kupili pracę na ustną maturę z polskiego. Lecz kiedy ostatnio okazało się, że prezentacja napisanej wcześniej pracy nie wystarczy, wielu z nich gorączkowo próbuje uzupełnić wiedzę.