Ustawa wymaga obecności co najmniej połowy uprawnionych. Oznacza to, że w niedzielę swoje głosy musi jeszcze oddać prawie 20 procent, czyli około 260-ciu tysięcy wyborców. Gdyby tak się nie stało, referendum, którego wyniki są rozstrzygające, będzie przegrane. O niedopuszczenie do takiej sytuacji w dramatycznym wieczornym wystąpieniu telewizyjnym zwrócił się do obywateli Litwy prezydent Rolandas Paksas.
Na noc lokale wyborcze zostały zamknięte. Są pod ochroną policji. W środku mogli pozostać członkowie komisji wyborczych, jeśli chcieli pilnować urn. W
niedzielny poranek, o 6. czasu litewskiego rozpocznie się drugi, decydujący dzień referendum.