W referendum wzięła udział ponad połowa uprawnionych i jest ono ważne. Politycy odetchnęli z ulgą, bo jeszcze wczesnym popołudniem nie było to pewne. Marszałek Sejmu Arturas Paulauskas podziękował wyborcom, że nie zawiedli. Zaapelował też do tych, którzy pozostali w domach, aby się nie ociągali i zagłosowali, bo - jak to ujął - "będzie im potem wstyd, że historyczna decyzja o członkostwie Litwy w Unii Europejskiej zapadła bez ich udziału".
Przystąpienie do Wspólnoty zostanie przesądzone, jeśli zaakceptuje je ponad 50 procent uczestników referendum. Wśród polityków i komentatorów panuje zgodne przekonanie, że większość elektoratu opowie się za Wspólnotą. W przedreferendalnych sondażach deklarowało to dwie trzecie uprawnionych, co siódmy był przeciw, co piąty nie miał wyrobionego zdania.
Lokale wyborcze będą czynne do 22-giej, a późną nocą ogłoszone zostaną nieoficjalne wyniki referendum. Ma ono na Litwie moc wiążącą i decyzja narodu nie podlega weryfikacji parlamentu.