Smoleński potwierdził również, że to on na polecenie Adama Michnika kupił magnetofon, na którym została nagrana rozmowa z Rywinem. Zeznał też, że zainstalował, włączył i wyłączył magnetofon oraz że pierwszy odsłuchał nagranie. Paweł Smoleński przyznał, że prowadzone przez niego przez kilka miesięcy śledztwo dziennikarskie skończyło się niepowodzeniem. Wyjaśnił, że oprócz wypowiedzi premiera, Roberta Kwiatkowsiego, Andrzeja Zarębskiego i samego Rywina, nie udało mu się zdobyć innych istotnych informacji.
Przed Sądem Okręgowym w Warszawie trwa kolejna rozprawa w procesie producenta filmowego Lwa Rywina oskarżonego o płatną protekcję. Grozi mu kara do trzech lat więzienia.
Sąd przesłucha również (ok.12-ej) biegłych z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych, którzy przeanalizowali nagrania rozmowy Adama Michnika z Lwem Rywinem. Nagrania rozmowy, podczas której Rywin zaoferował korzystne dla Agory, wydawcy "Gazety Wyborczej" zmiany w ustawie medialnej w zamian za 17 i pół miliona dolarów łapówki, jest koronnym dowodem w procesie.
Adam Michnik, zeznając przed sądem, powtarzał, że skoro jest nagranie, to czego można chcieć więcej, by udowodnić Lwu Rywinowi winę. Natomiast Rywin oświadczył na jednej z rozpraw, że on inaczej zapamiętał rozmowę z Michnikiem. Nie chciał jednak rozszerzać tej kwestii i zapowiedział, że obszerne wyjaśnienia złoży po zeznaniach głównych świadków. Natomiast jego obrońcy dali do zrozumienia, że są istotne różnice między zapisami cyfrowym a analogowym rozmowy. Jedna z gazet zasugerowała nawet niedawno, że nagranie było przemontowywane. Zaprzeczyła temu stanowczo Agora oraz biegli eksperci.