Ilu? Tego nikt nie wie.
Nawet 1000 zł na dzwonienie, 10 gigabajtów darmowego internetu czy możliwość wygrania samochodu BMW - to tylko niektóre z promocji przygotowanych przez telekomy dla osób posiadających karty pre-paid. Firmy biją się o klientów, bo chodzi o miliony telefonów, które mogą przestać działać już na początku lutego. Lepiej kuszenie wygląda jednak w reklamie niż w rzeczywistości.
- Powiedzmy sobie szczerze: te oferty nie są najwyższych lotów. No bo kto wykorzysta 10 giga internetu w miesiąc albo wydzwoni w tym czasie 1000 zł? - komentuje Tomasz Kulisiewicz, ekspert od rynku telekomunikacyjnego w Audytelu.
Zatrudnienie gwiazd do reklam i zachęcanie do rejestracji to efekt ustawy antyterrorystycznej. Zgodnie z nowym prawem wszystkie numery telefoniczne muszą być do kogoś przypisane. Może to być Jan Kowalski, może być firma. Ważne żeby numer miał konkretnego właściciela. Nowe przepisy weszły w życie w połowie zeszłego roku. Rząd PiS dał jednak czas do końca stycznia 2017 na zarejestrowanie już wcześniej kupionych kart sim.
Zegar tyka, a żadna z frim nie chce ujawnić, ilu z jej klientów dopełniło formalności.
- Większość aktywnych klientów zarejestrowała już swój numer telefonu. Konkretnych liczb na teraz nie podajemy, bo nie robi tego także konkurencja. Najprawdopodobniej pierwsze dane opublikujemy razem z raportem giełdowym za zeszły rok - przekazał nam Wojciech Jabczyński, rzecznik Orange.
- Nie ujawniamy liczby osób, które już się u nas zarejestrowały - mówi Marcin Gruszka z Play.
Podobnie odpowiedział nam na nasze pytania zadane na twitterze T-Mobile.
Kulisiewicz twierdzi, że brak informacji o liczbie zarejestrowanych kart, to strach przed konkurencją. Nikt nie chce się odsłonić i pochwalić wynikiem, by inny telekom nie wyszedł ze specjalną ofertą do jego klientów.
- To jest takie wzajemne badanie. Nikt nie chce się przyznać ani do sukcesu, ani problemu z kartami sim. Styczeń będzie na pewno gorącym miesiącem, bo zapewne będzie przypominał końcówkę składania zeznań podatkowych. Większość Polaków zarejestruje się w ostatniej chwili - mówi Tomasz Kulisiewicz.
ZUS też zachęca do rejestracji
Aby zachęcić do rejestracji zaprzęgnięto nie tylko maszynę marketingową, ale także wszystkie możliwe punkty handlowe. Formularze wypełnić można więc: w kioskach Ruchu czy Inmedio, na poczcie, w sklepach z elektroniką (np. MediaMarkt, MediaExpert), na części stacjach paliw czy w punktach AB Foto. Do akcji informacyjnej włączył się nawet ZUS.
- Akcja informacyjna pozwoli dotrzeć do licznej grupy abonentów posiadających niezarejestrowane karty pre-paid i w znaczny sposób przyczyni się do uniknięcia lub ograniczenia przypadków zawieszania przez dostawców świadczenia usług po 1 lutego 2017 r. tym abonentom, którzy jeszcze nie dopełnili obowiązku rejestracji - informuje Urząd Komunikacji Elektronicznej, który poprosił ZUS o pomoc.
W rejestrację włączyły się też banki. Numer można zgłosić w Millennium czy ING. Bankom też zależy, bo przecież brak zarejestrowanej karty i niedziałający telefon oznacza, że klient nie będzie mógł skorzystać z bankowości internetowej np. potwierdzając przelew smsem. Wyłączony numer może utrudnić zalogowanie się do serwisów internetowych. W ten sposób identyfikuje swoich użytkowników np. Facebook.
Eksperci nie kryją jednak niezadowolenia z rządowego pomysłu. Zdaniem Kulisiewicza nawet Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji nie będzie wiedziało więcej niż dziś, bo "nikt terrorysty nie zmusi do zarejestrowania swojego telefonu na poczcie". Jego zdaniem przepisy jedynie komplikują życie ludziom i firmom.
- A na dodatek jeszcze za to całe zamieszanie będziemy musieli sami zapłacić. Z nowego obowiązku cieszyć powinni się tylko statystycy - dodaje.
Za parę miesięcy wszyscy dowiedzą się bowiem, ile tak naprawdę jest w kraju aktywnych klientów telefonów. I kto jest liderem rynku. Teraz każdy miał inną metodologię liczenia i mógł o sobie mówić per "lider rynku".
Po 1 lutego wszystkie telekomy będą musiały wyczyścić swoje bazy danych z niezarejestrowanych kart sim, z których przez ostatnie kilka lat nikt nie wykonał nawet jednego połączenia. I informację te przekazać w raportach giełdowych czy do Urzędu Komunikacji Elektronicznej.
Termin na rejestrację kart powinien być wydłużony?
Tymczasem według danych UKE w Polsce na koniec 2015 roku było ok. 27-28 mln telefonów na doładowanie. I teoretycznie wszystkie one powinny zostać zarejestrowane do końca lutego - obowiązek nie dotyczy jedynie nowych klientów, którzy kartę sim kupili po 26 lipca 2016 roku. Tych aktywnych klientów UKE oszacowała na 18,8 mln. I to oni najpewniej zarejestrują numery.
- Część klientów może nie zdążyć z rejestracją. W Singapurze na przykład dwukrotnie przedłużano taki termin, choć początkowo dano na to nie pół roku jak w Polsce, ale aż dwa lata - mówi Kulisiewicz.
Czy i w Polsce termin zostanie przedłużony? Spytaliśmy o to UKE oraz Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Czekamy na odpowiedzi.
Na razie obowiązek rejestracyjny sprawił, że na serwisach ogłoszeniowych jest mnóstwo ofert sprzedaży zarejestrowanych kart sim. Na Allegro koszt zakupu waha się od 6 do 20 zł. Tego typu aukcji tylko na tym serwisie jest kilkadziesiąt. Widać też, że i kupujących nie brakuje. Przy niektórych ofertach jest informacja o sprzedaży nawet kilkudziesięciu kart sim.
Sprzedający na Allegro karty zarejestrowali na siebie lub swoje firmy. Część mogła to zrobić także na skradzione dokumenty tożsamości. Przed sprzedażą i kupowaniem takich kart już w sierpniu zeszłego roku przestrzegał szef MSWiA.
- Trzeba mieć świadomość tego, że ci, którzy sprzedają te karty, narażają się na konsekwencje prawne w sytuacji, jeżeliby te karty zostały użyte w przestępstwach. Przestrzegam tych wszystkich, którzy sprzedają te karty - mówił wtedy Mariusz Błaszczak. Stwierdził też, że jeśli proceder dalej będzie się rozwijał, to możliwe będzie zaostrzenie przepisów.