Korzyści dla wzrostu gospodarczego Polski płynące z przyjęcia euro będą tym większe, im bardziej zreformowane będą finanse publiczne w momencie przyjęcia wspólnej waluty, powiedział w piątek prezes Narodowego Banku Polskiego (NBP) Leszek Balcerowicz.
„Korzyści dla wzrostu [płynące z przyjęcia euro] będą tym większe, im bardziej uzdrowimy nasze finanse publiczne” – powiedział Balcerowicz podczas konferencji „Polska droga do euro”.
„Przeciwstawianie wzrostu gospodarczego wejściu do euro jest fałszywym przeciwstawieniem” – podkreślił.
Powtórzył też, że według analiz NBP wejście do strefy euro daje przyspieszenie tempa wzrostu PKB o 0,2-0,4 pkt proc. rocznie.
Obecny rząd stoi na stanowisku, że ważniejsze jest zapewnienie polskiej gospodarce trwałego i szybkiego wzrostu, a dopiero po jego uzyskaniu można będzie przyjąć wspólną walutę. Tym niemniej spełnienie kryteriów z Maastricht, warunkujących przyjęcie do strefy euro, ma nastąpić w ciągu najbliższych czterech lat.
Balcerowicz podkreślił też, że niezbędne dla uzdrowienia finansów publicznych jest cięcie wydatków, co – jego zdaniem – nie musi negatywnie odbić się na wzroście gospodarczym.
„Mamy dużo przypadków, że radykalne zmniejszenie wydatków przyczynia się do wzrostu gospodarczego” – powiedział prezes NBP.
„W sześciu na siedem przypadków w krajach członkowskich zacieśnienie fiskalne przyniosło wzrost gospodarczy” – dodał.
Ostatnio premier Kazimierz Marcinkiewicz powiedział, że decyzja o tym, kiedy Polska ma przyjąć euro, może zapaść za 2-3 lata, a nie – jak zapowiadało wcześniej rządzące Prawo i Sprawiedliwość (PiS) – po upływie obecnej kadencji parlamentu.
„W Polsce jest łatwiej powiedzieć, jaka powinna być droga do euro, niż jaka będzie” – ocenił Balcerowicz.
„Ten rozdźwięk między ‘powinno’ a ‘będzie’ jest o wiele większy, niż w przypadku Słowacji, Litwy czy innych krajów bałtyckich” – podsumował szef banku centralnego.