Niemcy wybierają dziś deputowanych do parlamentów krajowych Hesji i Dolnej Saksonii. Głosowanie uważane jest za ważny test przed przyszłorocznymi wyborami do Bundestagu.
Ogromne zainteresowanie towarzyszy zwłaszcza wyborom w Hesji, gdzie obie największe partie CDU i SPD osiągają w sondażach jednakowe poparcie - po 38 procent. Chadecy, którzy od pięciu lat rządzą tym landem samodzielnie, tracą przychylność wyborców, podczas gdy socjaldemokraci w styczniu odrobili aż 8 procent.
Zdaniem wielu obserwatorów, spadek popularności CDU to skutek kampanii reprezentującego to ugrupowanie premiera Rolanda Kocha. Koch wywołał ogólnonarodową dyskusję na temat przestępczości młodocianych imigrantów. Jego przeciwnicy i wielu komentatorów zarzuciło mu podjudzanie nastrojów niechętnych wobec cudzoziemców i ignorowanie zagrożenia ze strony skrajnej prawicy.
Wynik wyborów w Hesji będzie ważny zarówno dla układu sił w koalicji rządzącej, jak i dla kanclerz Angeli Merkel. Premier Koch uchodzi bowiem za jednego z jej największych rywali w CDU.
Głosowanie w Dolnej Saksonii, w której rządzą chadecy w koalicji z liberałami z FDP, nie budzi takich emocji. CDU wygrywa tam z SPD 13 punktami procentowymi i większość obserwatorów nie przewiduje zasadniczych zmian na scenie politycznej tego landu.