Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Stacjonarna komórka?

0
Podziel się:

Telefon komórkowy jest traktowany jako ułatwiający pracę dodatek do telefonu stacjonarnego. Czy jest szansa, że stanie się inaczej?

Z początkiem maja narodowy operator telekomunikacyjny TP S.A. podniósł opłaty abonamentowe (do 50 złotych) nic nie dając swojemu klientowi w zamian. Zaczęły się pojawiać, z różnych stron i grup społecznych, nieśmiałe protesty. Oczywiście nikt na nie nie będzie zwracać uwagi, gdyż decyzje zapadły i kto chce mieć telefon stacjonarny, musi płacić wysoki abonament. Jakie jest więc wyjście z tej, wydawałoby się, beznadziejnej sytuacji?

Jest ich nawet kilka

Można wybrać niższy abonament u narodowego operatora. Stała opłata jest niższa, ale cena za 1 impuls będzie znacznie wyższa.

Można zmienić operatora. U większości niezależnych operatorów zarówno abonament, jak i cena za impuls, są niższe niż w TP S.A. Ponadto konkurenci narodowego operatora mają:
- nowoczesną infrastrukturę techniczną
- oferują szereg usług dodanych
- zapewniają lepsza jakość połączeń.

Pozostaje tylko jeden problem - ich obszar terytorialny w niewielkim stopniu pokrywa się z zasięgiem TP S.A.

I tutaj pojawia się, niespodziewanie, trzecia alternatywa – telefon komórkowy. Polska Telefonia Cyfrowa – operator sieci Era – rozpoczęła właśnie akcję promocyjną mająca na celu przeciągnięcie użytkowników TP S.A. na stronę telefonii komórkowej.

No cóż – jeśli spojrzymy na rzecz z punktu widzenia abonamentu – przejście do Ery się opłaci. W taryfie 'Moja 10' za możliwość rozmawiania płacimy 30 złotych. Do tego dostajemy jeszcze 10 minut w pakiecie. Biorąc pod uwagę, że impuls (w przypadku rozmowy do jednej minuty) trwa minutę możemy 10 krotnie zadzwonić w ciągu miesiąca nie ponosząc dodatkowych kosztów. Jeżeli ktoś jest mało rozmowny – zysk jest oczywisty. - Dla nas, ale nie dla naszych przyjaciół, którzy będą ponosić znaczny koszty za możliwość rozmawiania z nami. To nie jest jedyne zastrzeżenie do tej, bądź co bądź interesującej, oferty Ery.

Zobaczmy, jaka grupa społeczna rzadko dzwoni, a jednocześnie chce mieć telefon w domu. Są to najczęściej ludzie w podeszłym wieku. Konia z rzędem temu, kto przekona przeciętnego emeryta do korzystania z komórki. No chyba, że producenci dostarczą na rynek terminale z dużą i czytelną klawiaturą.

Ciekawe, co sądzi o ofercie Ery firma, przeciw której jest ona wymierzona.

Piotr Gawron, rzecznik prasowy TP S.A. zastanawia się: „Kto podpowiedział Erze ten pomysł? Według mnie to nie jest dobra idea, żeby zamieniać telefon stacjonarny na komórkę. No cóż, jeżeli ta akcja się powiedzie, to my na tym skorzystamy. Bądź co bądź abonament nie przynosi nam dochodu. Jeżeli Erze uda się odciągnąć od nas milion abonentów, to nasz wynik finansowy na koniec roku może być całkiem niezły. Spokojnie możemy oddać nawet 2 miliony abonentów.”

Policzmy. Dwa miliony abonentów pomnożone przez 50 złotych daje 100 mln PLN miesięcznie. Wydaje się więc, że nasz operator narodowy jest niezwykle bogatą firmą, skoro lekką ręką skłonny jest oddać przychód rzędu 100 mln złotych. „Nasz prawdziwy zysk to ruch w sieci” – mówi Piotr Gawron. – „A w przypadku przejęcia naszych klientów przez sieć komórkową ten ruch na pewno wzrośnie. Pozostaje mi tylko życzyć Erze powodzenia.”

Argumenty wydają się przekonujące, a co na to Era?

„My nie dopłacamy do abonamentu” – mówi Bogdan Markiewicz, zastępca rzecznika prasowego Ery. „Z chęcią przejmiemy nawet całe 11 milionów abonentów TP S.A. Dla nas każdy nowy klient jest ważny. Na początku musimy dopłacić do aparatu telefonicznego. Nawet jeżeli abonent wybierze taryfę 'Moja' i nie wypowie ani słowa przez miesiąc to i tak jest to dla nas zysk”, zapewnia Markiewicz.

Zobaczymy, jaki będzie odzew Polaków na propozycję Ery. Być może TP S.A. w pewnym momencie jednak się zreflektuje i zrobi coś, żeby jednak zatrzymać abonentów przy swojej sieci.

wiadomości
telekomunikacja
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)