Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. PRC
|

Długi gastronomii przekraczają 300 mln zł. Gorzej było tylko w pierwszej fali pandemii

12
Podziel się:

Zaległości sektora gastronomii sięgają 313,4 mln zł - największe mają firmy z województwa mazowieckiego, śląskiego i dolnośląskiego - mówi prezes Krajowego Rejestru Długów Adam Łącki. Dodał, że wyższe niż obecnie długi branża miała tylko w pierwszym roku pandemii.

Długi gastronomii przekraczają 300 mln zł. Gorzej było tylko w pierwszej fali pandemii
Gastronomia w trudnej sytuacji. Wyższe koszty i odpływ klientów (Adobe Stock, konstantant)

Według danych Krajowego Rejestru Długów zaległości restauracji, kawiarni, barów, firm cateringowych oraz producentów i sprzedawców napojów, piwa i lodów sięgają 313,4 mln zł. Średnie zadłużenie jednej firmy to 23,3 tys. zł. Jak zwrócił uwagę szef Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej Adam Łącki, "branży nie pomaga nawet zwiększona sprzedaż dań z dostawą i letni sezon, tradycyjnie windujący sprzedaż napojów i lodów".

Największe zaległości obciążają firmy z województwa mazowieckiego – 79,1 mln zł, śląskiego – 36,9 mln zł i dolnośląskiego – 30 mln zł. Z kolei najmniej zadłużeni są przedsiębiorcy branży gastronomicznej w Opolskiem – 4,4 mln zł, Lubuskiem – 5,8 mln zł i na Podlasiu – 6,2 mln zł.

Rekordzista z ponad 4 mln długów

Rekordzista z branży gastronomicznej, jak wynika z danych KRD, pochodzi z woj. dolnośląskiego i ma 4,2 mln zł długów. Składa się na to 59 niezapłaconych zobowiązań, głównie wobec firm spożywczych i leasingowych.

Z kolei w gronie producentów lodów rekord należy do podmiotu z północno-wschodniej Polski, który powinien uregulować 1,1 mln zł w firmie zajmującej się doradztwem biznesowym, a także w przedsiębiorstwie przetwórstwa przemysłowego.

Przychody większe niż przed lockdownami

Analitycy KRD wyjaśnili, że polskie firmy gastronomiczne zanotowały w ub.r. "znaczne wzrosty sprzedaży, wypracowując o 1/3 więcej przychodów niż w 2019 r., czyli ostatnim roku przed lockdownami". W ocenie Łąckiego nie można tu jednak mówić o sukcesie, bo wynik jest efektem "galopujących cen wyrównujących dwucyfrową inflację oraz błyskawicznie rosnących kosztów energii, transportu i pracy".

Szef KRD zwrócił uwagę, że minionym roku w porównaniu do 2019 r. restauracje zwiększyły przychody o ponad 60 proc., a kawiarnie i cukiernie zanotowały ponad 40-proc. wzrosty. Dla barów i pubów zeszły rok, mimo wzrostów po okresie pandemii, był zaś o 15-20 proc. lepszy niż 2019 r.

Odblokowanie sektora turystycznego poprawiło natomiast sytuację barów i restauracji hotelowych – w tym segmencie sprzedaż w 2022 r. podniosła się o ponad 40 proc. w porównaniu do roku 2019 - dodał Łącki.

Wyższe koszty i odpływ klientów

Jak wskazał prezes KRD, teoretycznie firmy gastronomiczne mają za sobą dobry rok, na co wskazują dane branżowe. - Ale jeśli przeanalizujemy, co się za nimi kryje, widać, że sektor walczy o przetrwanie, zmagając się z coraz wyższymi kosztami działalności i odpływem klientów - stwierdził.

Według niego słabą kondycję branży potwierdzają także dane KRD. - Wyższe niż obecnie zadłużenie firm gastronomicznych oraz producentów i sprzedawców napojów, piwa i lodów było tylko w pierwszym roku pandemii, kiedy przekroczyło 363 mln zł. Później zmalało, by teraz znów osiągnąć wysoką wartość 313 mln zł - stwierdził.

Zauważył, że konsumenci ograniczają wydatki i szukają oszczędności - a jedną z pierwszych decyzji jest rezygnacja z usług gastronomicznych, które można zastąpić domowymi posiłkami lub gotowymi daniami z dyskontu.

Z danych firmy doradczej Dun&Bradstreet, które przytoczyli analitycy KRD wynika, że w 2022 r. działało w Polsce 91,7 tys. lokali gastronomicznych, w tym 58 tys. restauracji. Ich liczba wzrosła w stosunku do poprzedniego roku o 2,8 proc. W bazie danych KRD widnieje 13,5 tys. przedsiębiorstw działających w sektorze gastronomicznym – restauracji, kawiarni, barów i firm cateringowych, a także producentów i sprzedawcy napojów, piwa i lodów, co oznacza, że zadłużona jest co 7. firma z branży.

Małe podmioty balansują na granicy opłacalności

W sektorze dominują jednoosobowe działalności gospodarcze i to one są najbardziej obciążone długami. Mają do oddania wierzycielom 184,3 mln zł. - Małe podmioty często balansują na granicy opłacalności. Godzą się na wiele, aby przetrwać i zazwyczaj wolą czekać w nieskończoność aż kontrahent im zapłaci, niż zdecydować się na odzyskanie należności. W efekcie same nie mają z czego zapłacić, choćby za czynsz - zauważył prezes współpracującej z KRD firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso Jakub Kostecki. Dodał, że według KRD firmy gastronomiczne są winne np. zarządcom nieruchomości 11,4 mln zł za wynajem lokali.

Największe zaległości podmioty gastronomiczne oraz producenci i sprzedawcy napojów, piwa i lodów mają w: bankach i towarzystwach ubezpieczeniowych – 170,8 mln zł; hurtowniach i sklepach (37,4 mln zł); biurach rachunkowo-księgowych i podatkowych (30,6 mln zł),a u dostawców prądu, wody i gazu - 10,4 mln zł.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(12)
durst
8 miesięcy temu
Niestety ale dłużnik będzie się czuł bezkarnie bez skutecznej windykacji. W kaczmarski inkasso można nawet zasotosować windykację na koszt dłużnika. Często jest to kluczowa rzecz dla sprawy
maligo
10 miesięcy temu
Teraz sporo branż walczy z długami, sam w życiu nie myślalem, że znajdę się w sytuacji, w której będę musiał korzystać z windykacji. Na szczęście kaczmarski inkasso pomogli mi odzyskać pieniądze od kontrahenta
Mateo
10 miesięcy temu
u nas też super nie jest, ale sami chcemy się utrzymać, więc jeśli mamy problem z kasą, to od razu oddajemy sprawę krukowi, który za nas załatwia sprawę i odzyskuje pieniądze.
hto
11 miesięcy temu
nie kazdy musi byc januszem gastronomii i hotelarstwa buhahahahaaaaaaaaaaaaa
MK...
11 miesięcy temu
Dojna zmiana traktuje małych przedsiębiorców jak złodzieji. Coraz to nowsze podatki ( nie zapominać o cukrowym) prąd 40% droższy niż w Niemczech, 10x droższy niż w Bułgarii coraz droższy ZUS i jeszcze kpi sobie wykupując reklamy we wszystkich mediach jak to obniżają podatki i dbają o zwykłych ludzi.