Środa przyniosła ponownie pogorszenie nastrojów na warszawskim parkiecie. Nasze indeksy zanurkowały śladem giełd zachodnioeuropejskich, dyskontujących kiepskie nastroje za oceanem po publikacji słabszych wyników spółek i ponowny wzrost cen ropy naftowej.
Destrukcyjny charakter spadku i bezsilność strony popytowej doprowadziły do zejścia wszystkich barometrów. WIG oraz WIG20 straciły odpowiednio 1,46 i 1,51 procent przy obrocie którego wartość spadła do 1,1 miliarda złotych. Wskaźnik największych spółek zdołał utrzymać się w cenach zamknięcia powyżej ubiegło tygodniowego minimum na poziomie 2674 punkty, co pozwala żywić cień nadziei na podjęcie walki przez stronę popytową na jutrzejszej sesji.
W gronie naszych blue-chip-ów, które znacząco ucierpiały na wartości znalazły się akcje TPSA, Lotos i PGNiG. Pierwsza ze spółek, notowana najniżej w historii, zapowiedziała zwiększone wydatki na inwestycje w ramach realizowanej przez siebie strategii, druga poinformowała o wejściu do akcjonariatu wprowadzanych właśnie na rynek Azotów Tarnów. Jeszcze gorzej finiszowały papiery GTC oraz PBG, których kapitalizacja spadła o ponad pięć procent. Po dodatniej stronie rynku udało się utrzymać akcjom KGHM, BRE Banku, Asseco Polska oraz Agory.
Wymowa dzisiejszej sesji jest podobnie jak miało to miejsce w większości ostatnich sesji negatywna i potwierdza dominujący na rynku trend spadkowy. Mimo sporego wyprzedania i szansy na odreagowanie, wejście na rynek z długą pozycją jest obecnie związane ze sporym ryzykiem i powinno być bezwzględnie powiązane z ustaleniem poziomów obrony zakupionych walorów.