Policjanci, przesłuchiwani w związku ze sprawą znalezienia na śmietniku w podpoznańskich Koziegłowach policyjnych dokumentów, zostaną zbadani wariografem. Zdecydowała tak prowadząca śledztwo Prokuratura Okręgowa w Koninie (Wielkopolskie), ponieważ w trakcie przesłuchań nikt nie przyznał się do wyrzucenia dokumentów.
"Wszyscy, których przesłuchano w związku z tym zdarzeniem, zapewniają, że nie mają z nim nic wspólnego i nie wiedzą kto mógł dokumenty wynieść i wyrzucić" - powiedział w piątek PAP prowadzący śledztwo prokurator Krzysztof Szczesiak.
Dodał, że badaniu urządzeniem popularnie zwanym wykrywaczem kłamstw, z udziałem biegłego, poddanych zostanie po 20 czerwca kilkanaście osób, aby " ustalić ich ewentualny związek z utratą policyjnych dokumentów".
Wyniki badania wariografem będą pośrednim dowodem w śledztwie, które na polecenie Prokuratury Apelacyjnej w Poznaniu, konińska prokuratura okręgowa prowadzi od końca marca tego roku. Prawdopodobnie zakończy się ono do września.
Policyjne dokumenty, dotyczące m.in. współpracy policji z Sądem Okręgowym w Poznaniu, zostały znalezione na śmietniku w miejscowości Koziegłowy pod Poznaniem pod koniec marca. Żaden z nich nie miał klauzuli tajności i nie zawierał informacji niejawnych. O znalezisku poinformowali policję dziennikarze "Faktu", których z kolei zawiadomił o tym anonimowy rozmówca.
Policja wcześniej wyjaśniała sprawę zaginięcia tych dokumentów, jednak nie udało się ustalić osoby, która wyniosła je z pomieszczenia w sądzie. Postępowanie wyjaśniające wszczęto na początku lutego.
Za archiwizację dokumentów policji sądowej odpowiedzialny jest zastępca naczelnika policji sądowej w Poznaniu. Jak ustaliła prokuratura - zauważył on brak dokumentów i zgłosił to przełożonym. Poszukiwane dokumenty po kilku tygodniach zostały odnalezione na śmietniku w pobliżu domu tego funkcjonariusza.
W mediach pojawiły się informacje, że być może to funkcjonariusze policji chcieli w ten sposób skompromitować swojego kolegę. (PAP)
jes/ wkr/ rod/ 15:38 07/06/01