Jedna osoba zginęła, a cztery trafiły do szpitala po tym, gdy jacht, którym płynęły, zatonął na jeziorze Śniardwy (Warmińsko-Mazurskie). Żeglarze po wywróceniu się żaglówki całą noc spędzili w wodzie, dopiero po kilkunastu godzinach odnalazł ich przypadkowo wędkarz.
Rzecznik prasowy policji w Piszu Leszek Kalwejt poinformował, że do wypadku doszło w niedzielę około godziny 18 niedaleko przesmyku z jeziorem Seksty koło miejscowości Niedźwiedzi Róg.
Wówczas to jacht z pięcioma osobami na pokładzie z nieustalonych jeszcze przyczyn wywrócił się. Żeglarze noc spędzili w wodzie, trzymając się żagla wystającego nad lustro wody. Nad ranem odnalazł ich wędkarz. Cztery osoby przewieziono do szpitala w Piszu. Piąta osoba nie żyje. Nie wiadomo, co było przyczyną jej śmierci - czy wyziębienie organizmu, czy utonięcie. Żeglarz był przywiązany liną do masztu.
Jak ustaliła do tej pory policja, żaglówka płynęła szlakiem. Przyczyny wypadku będą badać specjaliści m.in. z inspektoratu żeglugi z Giżycka.
W niedzielę na Śniardwach panowały trudne warunki: przeszła burza z deszczem. (PAP)
ali/ itm/