Koncern British Petroleum podjął w czwartek kolejną próbę zatamowania wycieku ropy naftowej z uszkodzonego szybu w Zatoce Meksykańskiej, który powoduje spustoszenia w środowisku naturalnym. Coraz więcej wiadomo już o przyczynach katastrofy.
Z szybu, którego BP jest właścicielem, wydobywa się codziennie 795 000 litrów ropy. Koncern stara się przykryć za pomocą specjalnej kopuły miejsce wycieku w okolicy głowicy przeciwerupcyjnej, która zawiodła, doprowadzając do wycieku ropy.
Poprzedniego dnia BP i przedstawiciele administracji amerykańskiej sugerowali, że rosną szanse na szybkie powstrzymanie wycieku. Poprzednie wysiłki w tym kierunku w ostatnich trzech tygodniach nie przyniosły rezultatów.
Spowodowany awarią wyciek ropy 20 kwietnia wywołał pożar i zatonięcie platformy wiertniczej, w wyniku czego zginęło pracujących na niej 11 robotników. Wyciek powoduje spustoszenia ekologiczne, zabijając faunę i florę w zatoce. Znaleziono już martwych 25 ptaków, 87 żółwi morskich i 6 delfinów.
Tymczasem badająca sprawę katastrofy Komisja ds. Energii i Zasobów Naturalnych Izby Reprezentantów ustaliła, że doszło do niej wskutek szeregu wad wspomnianej głowicy przeciwerupcjnej.
Miała ona m.in. wyczerpaną baterię oraz nieszczelności w systemie hydraulicznym, który dostarcza dodatkowej energii do zaworów zamykających przestrzeń wokół rury w szybie.
Stwierdzono też, że przed wybuchem cementowa obudowa rur w szybie nie przeszła testów wytrzymałościowych. Wykonawcą obudowy był koncern Halliburton.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mc/