Unia Europejska będzie mieć od przyszłego roku nowy i znacznie prostszy w wykorzystaniu instrument finansowy dla wspierania procesów demokratycznych i obrony praw człowieka w krajach trzecich, takich jak Białoruś.
Formalną propozycję dotyczącą nowego instrumentu, którego budżet w 2007 roku wyniesie 130 mln euro, zgłosiła w czwartek komisarz UE ds. stosunków zewnętrznych Benita Ferrero-Waldner.
Komisarz działała pod presją eurodeputowanych. Zagrozili, że jeżeli nie powstanie osobny instrument poświęcony tylko i wyłącznie finansowaniu promocji demokracji i praw człowieka w krajach trzecich, wówczas nie dadzą zielonego światła na start innych programów dotyczących polityki zewnętrznej Unii.
"Intencją Parlamentu (Europejskiego) było, by ten instrument był przeznaczony dla krajów, gdzie demokracja jest ograniczana - jak Białoruś, Libia, Syria, a w przyszłości może i Rosji" - cieszył się z decyzji Konrad Szymański (PiS), który jest sprawozdawcą PE programu dotyczącego finansowania polityki sąsiedzkiej Unii.
Zaletą nowego instrumentu ma być wysoki stopień elastyczności w udzielaniu wsparcia. Dotychczasowe instrumenty "spętane dużymi procedurami" były zdaniem Szymańskiego mało efektywne w takich krajach jak Białoruś, gdzie utrudniane są działania opozycji i niemających poparcia reżimu Alaksandra Łukaszenki organizacji pozarządowych.
Celem nowego instrumentu jest wsparcie procesów demokratycznych, a także pomoc dla ofiar represjonowanych przez autorytarne reżimy. Ponadto unijne środki mają służyć umacnianiu roli społeczeństwa obywatelskiego i umożliwiać wysyłanie w przyszłości unijnych misji wyborczych.
Propozycja Komisji Europejskiej wymaga teraz oficjalnego poparcia eurodeputowanych i rządów państw UE, z czym - zdaniem ekspertów - nie powinno być jednak problemów.
Inga Czerny (PAP)
icz/ ap/
16:10 06/06/29