PSL proponuje połączenie instytucji zbierających daniny publiczne, dwukrotne podniesienie kwoty wolnej od podatku, nie sprzeciwia się też ewolucyjnym zmianom w KRUS - powiedział przewodniczący klubu PSL Jan Bury podczas piątkowej debaty nad expose premiera Donalda Tuska.
"Największe oszczędności widzę u pana ministra (finansów Jacka) Rostowskiego. Wierzę w to, że po czterech latach planowania, dyskutowania, podawania różnych informacji, w końcu pan minister u siebie, w swoim resorcie, w swoim pionie dokona dużej rewolucji" - oświadczył Bury.
Jego zdaniem, należy zmodernizować anachroniczny system podatkowy w naszym kraju, ale też przeprowadzić reformę dotyczącą danin publicznych. Zwrócił uwagę, że nasi sąsiedzi z Czech, Węgier, Niemiec, ale też Francuzi, czy Brytyjczycy daniny publiczne - od podatków, ubezpieczeń, aż po cła - zbierają za pośrednictwem jednej instytucji, natomiast w Polsce jest ich kilka.
"Nie wiem, czy macie państwo świadomość, że ZUS zatrudnia około 50 tys. ludzi" - mówił Bury. Jego zdaniem, można to zmienić tak, by wszystkie instytucje zbierające daniny publiczne - których funkcjonowanie obecnie kosztuje około 9 mld zł rocznie - były połączone. Jak ocenił, tworząc jedną instytucję można zaoszczędzić połowę tych pieniędzy.
Bury krytykował też system interpretacji podatkowych. Zwracał uwagę, że różnią się one w zależności od izby skarbowych, które je wydają. Żartował, że najbardziej poczytną książką w naszym kraju jest leksykon podatku VAT. Polityk PSL ocenił, że mądra decyzja ministra finansów upraszczająca podatki i procedury może zmienić ten stan rzeczy.
Szef klubu Stronnictwa opowiedział się też za podniesieniem z 4 do 10 tys. zł kwoty wolnej od podatku. Ocenił, że na systemie ulg zyskują tak naprawdę bogaci, a najgorzej mają ci, którzy mają niskie zarobki.
Poseł PSL oświadczył, że jego ugrupowanie nie będzie się sprzeciwiało ewolucyjnym zmianom w KRUS. "Wszyscy oczekują, że jak premier Donald Tusk mówi: KRUS, wieś, podatek dochodowy, ubezpieczenia zdrowotne, to PSL zawyje z bólu. Nie, drodzy państwo, nie oczekujcie tego" - powiedział.
Jak zaznaczył, jego ugrupowanie nie chce, aby przez kolejnych 20 lat, wszyscy od lewa do prawa, a także dziennikarze, banki i ekonomiści mówili: "jak budżet się wali, to zlikwidujmy KRUS". Zaznaczył jednak, że z KRUS "bogactwa dla budżetu państwa nie będzie".
"Polski rolnik dzisiaj chce mieć też godziwą emeryturę i rentę i jest gotowy w sposób ewolucyjny zapłacić wyższą składkę, ale mieć też wyższą emeryturę" - powiedział poseł PSL. Zastrzegł, że zmiany w KRUS nie mogą polegać na konserwowaniu biedy, a mają polegać na poprawieniu emerytur, rent na lepsze. "Za taką właśnie ewolucją się opowiadamy" - oświadczył.
Bury zwrócił uwagę, że w ciągu dwóch lat podatek rolny wzrósł czterokrotnie, dlatego ludowcy opowiadają się za powolnym, sukcesywnym wprowadzaniem pełnej rachunkowości podatku dochodowego w rolnictwie.
PSL chce, by dopłaty dla rolników wypłacone zostały w grudniu tego roku, tak by w przyszłym nie było tego wydatku. Zwrócił uwagę, że w tym roku deficyt budżetowy będzie mniejszy o około 17 mld zł niż zakładano, więc są na to środki.
Poseł ocenił, że z punktu widzenia wsi ważne jest też inwestowanie w internet szerokopasmowy. "Inwestycje celu publicznego w Polsce muszą mieć pierwszeństwo dla rozwoju kraju" - podkreślił.
Bury mówił też o konieczności inwestycji w służbę zdrowia. Podkreślał, że rząd musi stworzyć bezpieczną, publiczną sieć szpitali, tak by w razie upadku jakichś placówek, ludzie mieli gwarancję możliwości leczenia się gdzie indziej. "Jeśli zaoszczędzimy na diagnostyce, to zapłacimy trzy razy więcej za leczenie" - zauważył.
Podkreślił, że dla PSL ważne jest również inwestowanie w oświatę, szkolnictwo wyższe, nowe technologie i innowację. Przypomniał, że w czasie kampanii wyborczej wszystkie partie broniły rodziców, którym podnoszono opłaty za wysyłanie dzieci do przedszkoli. Jak zaznaczył, pieniądze na inwestycje w wychowanie przedszkolne muszą się znaleźć w budżecie.
Mówiąc o przywilejach emerytalnych górników, podkreślił, że nie może być tak, że mają je również ci którzy nie pracują pod ziemią.
Ocenił, że rząd musi też stworzyć w ciągu najbliższych kilku miesięcy mądry program wsparcia staży absolwenckich, a także pomocy w rozwoju młodych firm.
Bury przekonywał, że PO i PSL nie są partiami, które przyszły do Sejmu straszyć ludzi. "Mówimy prawdę, nawet prawdę najtrudniejszą" - zapewniał.
Podkreślił, że Polacy wybierając 9 października tę koalicję, ponownie dali jej mandat zaufania. "Chciałbym, aby państwo posłowie z prawa i z lewa jak nie chcą szanować koalicji tego rządu, niech uszanują polskich wyborców. Oni ta to zasługują" - apelował.
Odnosząc się do expose Tuska mówił, że ludowcy patrzą na nie z perspektywy trzech istotnych problemów: człowieka i rodziny, kraju, potrzeb państwa, Europy i świata.
"My mówimy ciągle, najważniejszy jest człowiek i polska rodzina. Potrzeby tej rodziny są najważniejsze i cieszy nas, że premier Donald Tusk - choć mówi rzeczy trudne, czasem ciężkie bardzo - mówi uczciwie do polskiej rodziny także o tym, że czekają nas trudne cztery lata, ale w jedności i mądrości jest siła" - zaznaczył.
Bury zapewniał, że koalicja PO-PSL to koalicja wartości. "Wartości narodowych, religijnych; (...) my nie jesteśmy ludźmi, którzy będą dzisiaj walczyć z krzyżem, którzy będą dzisiaj brukać narodowe święta, narodowe godła" - dodał.
Zapewnił, że ta koalicja wie, że praca rządu to nie są tylko oszczędności, redukcje i cięcia, ale także inwestycje i rozwój.
Bury opowiedział się także za wydawaniem pieniędzy, które wojsko i policja przeznaczają na inwestycje, u polskich podmiotów, a nie za granicą.(PAP)
stk/ mok/ ura/