W opinii socjologa z Uniwersytetu Warszawskiego prof. Ireneusza Krzemińskiego mocną stroną powołanego w piątek rządu Donalda Tuska jest to, że część ministrów to nie politycy, a specjaliści w danej dziedzinie. "Patrzę na ten rząd z dużą nadzieją" - stwierdził ekspert.
"Rozmawiałem z rozmaitymi dziennikarzami, też zagranicznymi, którzy zwracają uwagę, że wiele osób, które do tego rządu weszło i zajmuje istotne stanowiska ministerialne, nie jest politykami, nie są osobami szczególnie znanymi, natomiast z całą pewnością są specjalistami. Nawet życzyłbym sobie, żeby było więcej specjalistów w tym rządzie" - powiedział Krzemiński w piątek PAP.
W jego ocenie, po dwóch latach rządów PiS, po tym gdy tak ważnymi ministerstwami jak np. resorty pracy czy edukacji kierowali - jak powiedział - ludzie "kompletnie niekompetentni", potrzebni są specjaliści i fachowcy, by działania administracji przywrócić teraz "do normalności".
Krzemiński wyraził nadzieję, że specjaliści na stanowiskach ministerialnych będą się otaczać ludźmi kompetentnymi, którzy będą awansować swoich pracowników ze względu na to, co oni potrafią, na ich "kompetencję, rzutkość, pomysłowość, a nie ze względu na ich koneksje partyjno-rodzinne".
"Stworzenie rządu z ludzi bardziej kompetentnych, ekspertów wyjdzie na dobre nie tylko obywatelom, ale i polskiej polityce. Polscy politycy są na ogół słabo przygotowani, ignorują tak naprawdę możliwości samokształcenia, samodoskonalenia" - uważa Krzemiński.
Socjologowi nie podobało się, że b. premier Jarosław Kaczyński nie przekazał osobiście obowiązków nowemu szefowi rządu Donaldowi Tuskowi. "Delikatnie mówiąc, to było zachowanie niegrzeczne i mało kulturalne" - ocenił.
"Wydaje mi się, że to wprowadza pewien element obyczaju w polskim życiu bardzo niewłaściwy, bardzo niedemokratyczny, jeżeli premier zostawia list i nie stać go na to, aby swojemu następcy w demokratycznie wybranych wyborach złożyć choćby nawet nieszczere gratulacje" - uważa Krzemiński.(PAP)
stk/ mok/ gma/