Ciągnący się od czterech lat przed Sądem Okręgowym w Toruniu proces przeciwko Kazimierzowi G., zwanemu "królem żelatyny", zostanie przeniesiony do Warszawy. Zdaniem biegłych, choroba wyklucza udział G. w rozprawach w Toruniu.
Kazimierz G. uczestniczył w 30 rozprawach, dojeżdżając z Warszawy, w której mieszka, do Torunia. W listopadzie ub. roku "król żelatyny" trafił na rehabilitację do Konstancina. Zdaniem lekarzy, Kazimierz G. nie może przejść operacji kręgosłupa, gdyż najpierw musiałby poddać się zabiegowi koronarografii, który zagraża jego życiu, i biznesmen nie wyraża na to zgody.
Jak poinformowano w poniedziałek PAP w toruńskim sądzie okręgowym, decyzję o przeniesieniu procesu do Warszawy ze względu stan zdrowia oskarżonego podjął już Sąd Najwyższy. Podobnie SN zdecydował w przypadku innego procesu Kazimierza G., toczącego się w Lublinie, i obie sprawy trafią do rozpatrzenia do Sądu Okręgowego Warszawa Praga.
Pod koniec stycznia biegli przesłali toruńskiemu sądowi jednoznaczną opinię: Kazimierz G. nie jest zdolny do uczestniczenia w rozprawach. Pogarszająca się choroba kręgosłupa uniemożliwia mu podróżowanie dłuższe niż trzy godziny. Możliwy byłby tylko transport lotniczy, ale toruński sąd w ogóle nie rozpatrywał takiej możliwości z powodu kosztów.
Dopiero w styczniu ub. roku, po trzech latach procesu w Toruniu, sądowi udało się odczytać akt oskarżenia przeciwko Kazimierzowi G. Trwało to tak długo, ponieważ obrona i oskarżony stosowali rozmaite wybiegi, aby przeciągnąć procedurę: przedkładano kolejne zaświadczenia o jego złym stanie zdrowia, wnioski o zmianę obrońcy lub przeniesienie procesu do innych sądów.
Kazimierzowi G. przedstawiono 10 zarzutów. Najpoważniejsze to: doprowadzenie do upadku Fabryki Żelatyny S.A. w Brodnicy (Kujawsko- Pomorskie), na czym Skarb Państwa miał stracić 4,5 mln zł oraz oszustwa na szkodę BGŻ w Radomiu, któremu G. nie spłacił 29 mln zł kredytu.
Kazimierz G. nie przyznał się do stawianych mu zarzutów. Grozi mu do 10 lat więzienia. (PAP)
olz/ bno/ rod/