Ponowny proces prezesa Polskiego Radia Lublin Mariusza Deckerta, oskarżonego o złożenie w 2004 r. korupcyjnej propozycji, rozpoczął się we wtorek w Sądzie Rejonowym w Lublinie. Deckert nie przyznaje się do winy.
W lipcu ubiegłego roku, w pierwszym procesie, sąd skazał go na dwa lata więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz 10 tys. zł grzywny. Sąd orzekł także wobec niego zakaz pełnienia stanowisk kierowniczych w administracji rządowej przez rok.
Sąd uznał wówczas, że Deckert w 2004 r., kiedy był szefem kancelarii prezydenta Lublina, obiecał 100 tys. zł dotacji prezesowi Fundacji Servire Veritati, działającej w środowisku Ligi Polskich Rodzin, Arkadiuszowi R., w zamian za nakłonienie miejskiego radnego LPR do powstrzymania się od głosowania przeciwko zmianie planu zagospodarowania przestrzennego, umożliwiającej budowę w mieście nowego hipermarketu.
Ten wyrok w listopadzie ub. roku uchylony został przez lubelski sąd okręgowy, który nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy.
We wtorek Deckert powtórzył, że jest niewinny i odmówił składania wyjaśnień. Potwierdził jedynie swoje wcześniejsze zeznania, w których przyznawał, że rozmawiał z Arkadiuszem R. o sprawie budowy hipermarketu i wspominał o zadłużeniu jego Fundacji. Ten wątek rozmowy był - według niego - jedynie "intelektualnym, niefortunnym żartem".
"Nie przypominam sobie tego na pewno, przypuszczam, że tak było. Jestem jedynie pewien, że nie składałem korupcyjnej propozycji" - powiedział Deckert. Dodał, że złożenie takiej propozycji byłoby dla niego "śmiercią polityczną" jako działacza PiS.
Sąd przesłuchał też głównego świadka oskarżenia, Arkadiusza R., który również podtrzymał swoje wcześniejsze zeznania, że potraktował słowa Deckerta poważnie. Obaj od wielu lat utrzymywali koleżeńskie stosunki, poznali się w czasie studiów na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.
Sąd odroczył rozprawę do 19 marca. Tego dnia ma przesłuchiwać kolejnych świadków. (PAP)
kop/ bno/ gma/
