Nowe władze libijskie nie pójdą w ślady Iraku i pozostawią na wysokich stanowiskach urzędników, którzy zerwali z reżimem Muammara Kadafiego - pisze w piątek "El Pais", powołując się na szefa powstańczej Narodowej Rady Libijskiej Mustafę Dżalila.
W korespondencji z Trypolisu wysłannik wielkiego madryckiego dziennika cytuje wypowiedź Dżalila, który zapewnił, że "nie będzie czystki w stylu tej przeprowadzonej w Iraku", kiedy usuwano ze stanowisk członków rządowej partii Baas, ponieważ w Libii jest rzeczą nieodzowną, aby administracja zaczęła jak najszybciej działać normalnie.
Natomiast "dla tych, którzy zajmowali wysokie stanowiska za czasów reżimu Kadafiego i nie opuścili ich, nie będzie miejsca w przyszłości politycznej kraju" - oświadczył Dżalil.
"El Pais" wskazuje też na zasadniczą różnicę między Irakiem a Libią, jeśli chodzi o sytuację w wojsku: "Wojsko, którym Kadafi gardził, (...) w większości przeszło na stronę powstańców już w pierwszych dnia rewolucji. Można na nie liczyć przy odbudowie sił zbrojnych".
Jak pisze wysłannik "El Pais", w przekonaniu wielu Libijczyków przyszłość jest obiecująca: władze powstańcze przygotowują demokratyczną transformację, aby za 18 miesięcy przeprowadzić wybory.
Jednak nad Libią - dodaje - gromadzą się również chmury. Po 42 latach dyktatury "dżamahirii" (republiki ludowej) Kadafiego nowa Libia, która ma być krajem "demokratycznym, konstytucyjnym i islamskim", jest państwem o rachitycznych lub wręcz nieistniejących strukturach politycznych i społecznych.(PAP)
ik/ kar/
9695291
9695291