# państwa regionu chcą, by Salah oddał władzę radzie państwowej #
06.04. Sana (PAP/AP,Reuters,AFP) - Dziesiątki tysięcy ludzi protestowały w środę w Taizzie, domagając się odejścia prezydenta Jemenu Alego Abd Allaha Salaha. Arabia Saudyjska i jej sojusznicy w regionie chcą wynegocjować porozumienie zakładające przekazanie władzy przez Salaha radzie państwowej.
Według źródeł, na które powołuje się agencja Reutera, państwa regionu w najbliższym czasie zaprezentują Salahowi oraz opozycji plan, który zakłada odejście prezydenta i przekazanie władzy radzie państwowej.
"Propozycja polega na powołaniu rady, w której skład wchodziłyby różne partie polityczne i plemiona" - powiedział agencji jeden z przedstawicieli państw Zatoki Perskiej, zaznaczając, że rada miałaby rządzić maksymalnie trzy miesiące. Jej celem byłoby "utorowanie drogi do wyborów". Data negocjacji, do których ma dojść w stolicy Arabii Saudyjskiej, nie została jeszcze ustalona.
W poniedziałek na rozmowy do Rijadu Salaha i opozycję zaprosili ambasadorowie państw należących do Rady Współpracy Zatoki Perskiej (GCC). We wtorek Salah powiedział wysłannikom GCC, że przybędzie na mediacje, których celem byłoby znalezienie odpowiedniego politycznego rozwiązania kryzysu, w którym pogrążony jest obecnie Jemen.
Obecnie ambasadorowie oczekują na odpowiedź przywódców opozycji, z którymi spotkali się w środę w ambasadzie Arabii Saudyjskiej w stołecznej Sanie.
W skład GCC oprócz Arabii Saudyjskiej wchodzą także: Bahrajn, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Katar, Oman oraz Kuwejt.
Tymczasem na ulice Taizzu, leżącego na południowym zachodzie kraju, wyszły dziesiątki tysięcy ludzi, domagając się ustąpienia Salaha. Dwie grupy protestujących spotkały się w centrum miasta, gdzie w wyniku strajku generalnego zamknięte były wszystkie sklepy i banki.
Według agencji AP, demonstracja, nazwana "Tsunami z Taizzu", była największym dotychczas protestem w tym mieście. "Naród chce upadku reżimu" - wykrzykiwali demonstrujący. By ich rozpędzić, siły bezpieczeństwa strzelały w powietrze. Nie ma informacji o rannych.
We wtorek kilkaset osób odniosło obrażenia, gdy siły bezpieczeństwa i uzbrojeni mężczyźni zaatakowali uczestników protestów w tym mieście. Dzień wcześniej wojsko i policja zastrzeliły tam 17 osób.
Według agencji AFP, do kolejnych demonstracji doszło w środę również w Adenie i Sanie, gdzie dzień wcześniej śmierć poniosły co najmniej trzy osoby.
65-letni Salah jest sojusznikiem USA, które wspierają finansowo Sanę z zwalczaniu Al-Kaidy. Prezydent, mimo że porzucony przez część wojska oraz przywódców plemiennych i religijnych, ostrzega przed groźbą chaosu w kraju, jeśli zostanie siłą zmuszony do oddania władzy.
Jemen, jeden z najbiedniejszych krajów arabskich, oprócz szyickiej rebelii na północy boryka się również z separatystycznym ruchem na południu oraz wzrostem wpływów i wzmożoną działalnością Al-Kaidy.
Obecna fala protestów w Jemenie, których bilans przekracza już sto ofiar, została zainspirowana podobnymi wystąpieniami m.in. w Tunezji i Egipcie, które doprowadziły do ustąpienia przywódców tych krajów: Zina el-Abidina Ben Alego i Hosniego Mubaraka. Demonstracje w Jemenie wybuchły pod koniec stycznia br.(PAP)
jhp/ mc/
8725696 8726318 8726571 8726929