Pisarze i księgarze iraccy ułożyli i podpalili w piątek w Bagdadzie stos książek, aby zaprotestować przeciwko godzinie policyjnej, która według nich przekształciła centrum życia kulturalnego w stolicy w "ulicę widmo".
Grupka zdesperowanych intelektualistów demonstrowała na ulicy Mutanabbiego, przy której mieszczą się największe i najsłynniejsze księgarnie Bagdadu i gdzie w kawiarniach spotykają się pisarze i miłośnicy literatury.
Swój happening nazwali "ogniami Al-Mutanabbiego", od nazwiska słynnego poety arabskiego (915-955), na którego cześć nazwano też ulicę.
Jeszcze kilka miesięcy temu ulica ta tętniła życiem w każdy piątek, pierwszy dzień irackiego weekendu; mimo zamachów bombowych zjawiali się tam tłumnie miłośnicy książek, kaset wideo i płyt.
Przez minione 15 lat było to ostatnie schronienie dla artystów i pisarzy, mimo wojen, sankcji, trudności ekonomicznych i represji politycznych.
Jednak w czerwcu władze zaostrzyły przepisy o godzinie policyjnej i wprowadziły zakaz ruchu kołowego w piątki od dziesiątej rano do piętnastej. Uczyniły tak, aby zapobiec zamachom bombowym ekstremistów na tłumy gromadzące się w meczetach na modłach piątkowych.
To wszakże sprawiło, że w wyjątkiem osób mieszkających w pobliżu ulicy Mutanabbiego, inni amatorzy książek przestali się tam pojawiać.
Literaci i księgarze chcą, aby władze złagodziły przepisy o godzinie policyjnej.
"Ulica Mutanabbiego jest droga sercu każdego wykształconego człowieka. Piątkowa obostrzenia powodują, że wielu Irakijczyków nie może tu się spotykać. Ulica stała się ulicą widmem" - powiedział Naim asz-Szatri, właściciel jednej z najstarszych księgarń przy tej ulicy. (PAP)
xp/ ap/
3262