Prezydent Stanów Zjednoczonych George W. Bush liczy na zawarcie długoterminowego paktu bezpieczeństwa z Irakiem, chociaż iracki premier Nuri al-Maliki ocenił, że żądania USA naruszają suwerenność Iraku.
"Gdybym miał naturę hazardzisty, osiągnęlibyśmy porozumienie z Irakijczykami - powiedział w sobotę prezydent Bush, który przebywa z wizytą w Paryżu. - Oczywiście, jesteśmy tam na ich zaproszenie".
Irak negocjuje ze Stanami Zjednoczonymi nowe porozumienie, mające stworzyć podstawy prawne obecności wojsk amerykańskich po 31 grudnia tego roku, kiedy wygaśnie ich mandat ONZ-owski.
W piątek iracki premier oświadczył, że rozmowy z Amerykanami w sprawie długoterminowego paktu bezpieczeństwa znalazły się w impasie z powodu żądań USA, które - jak się wyraził - "ogromnie naruszają suwerenność Iraku, a tego w żadnym wypadku nie możemy zaakceptować".
Bush, który wypowiadał się na konferencji prasowej po spotkaniu z prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym, powtórzył, że porozumienie z Irakiem nie wymagałoby ustanawiania tam stałych baz wojskowych. "Wierzymy, że strategiczne stosunki z Irakiem są ważne, są one ważne dla Iraku, są one ważne dla Stanów Zjednoczonych, są ważne dla całego regionu" - podkreślił amerykański prezydent.
Maliki sprzeciwia się przyznaniu amerykańskim żołnierzom immunitetu i prawa przeprowadzania operacji bez kontroli ze strony irackiej. Według irackiego ministra spraw zagranicznych, Hosziara Zebariego, USA ustąpiły w jednej z najbardziej spornych kwestii i zgodziły się na zniesienie immunitetu pracowników prywatnych firm ochroniarskich w Iraku. (PAP)
klm/ ro/ hes/ 1599, arch.