Szef KGB Białorusi Wadzim Zajcau ocenił w piątek, że sytuacja w kraju przed niedzielnymi wyborami prezydenckimi jest stabilna i pozostaje absolutnie pod kontrolą. Zarzucił oponentom władzy, że chcą nielegalnych demonstracji według "swojego scenariusza".
Jak podkreślił, chcą oni przeprowadzić nielegalne zgromadzenie, żeby stworzyć "obrazek" z wyborów. W ten sposób Zajcau odniósł się do apelów liderów opozycji, którzy wzywają wyborców, by w niedzielę wieczorem, po zakończeniu głosowania, przyszli na Plac Październikowy w Mińsku.
Zajcau oświadczył, że niektórzy przedstawiciele opozycji próbują kupić petardy, paralizatory, metalowe bolce i inne niebezpieczne przedmioty. Nie sprecyzował, kiedy i kto podjął takie próby.
Zanim przedstawiciel KGB wypowiedział się na ten temat, ostrzeżenia przed możliwymi prowokacjami z użyciem materiałów wybuchowych w dniu wyborów wygłosił Uładzimir Makiej, szef administracji prezydenta Alaksandra Łukaszenki.
Opozycja chce 19 grudnia przeprowadzić wiec na Placu Październikowym, ponieważ nie wierzy w uczciwy przebieg wyborów, w których o czwartą kadencję ubiega się prezydent Alaksandr Łukaszenka. Zaznacza przy tym, że protest będzie pokojowy.
Zwróciła się też do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z propozycją rozmów o zapewnieniu bezpieczeństwa podczas demonstracji. "Organy porządku publicznego nie mogą dyskutować na ten temat, ponieważ wezwania (na wiec) są nielegalne" - wyjaśnił Zajcau.
Z Mińska Anna Wróbel (PAP)
awl/ kar/ kar/