Władze w Kairze twierdzą, że rozpracowały 50-osobową grupę dywersyjno-szpiegowską Hezbollahu, której zadaniem było dokonanie zamachów terrorystycznych na półwyspie Synaj i przemyt broni do rządzonej przez Hamas Strefy Gazy. W ostatnich dniach Egipcjanie udaremnili kilka prób przerzutu sprzętu wojskowego dla Hamasu. Szejk Nasrallah oznajmił, że jego ludzie udzielali wprawdzie Palestyńczykom "pomocy logistycznej", ale nie planowali ataków na cele egipskie. Według Nasrallaha grupa operacyjna liczyła jedynie dziesięć osób, a na jej czele stał członek Hezbollahu - Sami Sihab. Egipskie ministerstwo informacji podało, że Sihab przyznał w trakcie dochodzenia, iż został przeszkolony przez irańskich "strażników rewolucji". Teheran po raz pierwszy zareagował dziś oficjalnie na egipskie oskarżenia, twierdząc, ze Kair chce skompromitować Hezbollah przed wyznaczonymi na czerwiec wyborami w Libanie.