Przewodnicząca komisji Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO tłumaczyła, że poseł Wenderlich i jego koledzy z Lewicy mogli wcześniej pomóc Platformie uporządkować sytuację w mediach publicznych, głosując za odrzuceniem prezydenckiego weta do ustawy medialnej - ale tego nie zrobili. Jak powiedziała Iwona Śledzińska-Katarasińska, być może klub Lewicy zorientował się, że popełnił kardynalny błąd popierając weto i teraz szuka wyjścia awaryjnego, chcąc zwołać kolejne posiedzenie komisji kultury i środków przekazu.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Jan Ołdakowski przypomniał z kolei, że komisja już kilkakrotnie w tej kadencji zajmowała się sytuacją w Polskim Radiu i Telewizji Polskiej. Zdaniem posła PiS wniosek Jerzego Wenderlicha zawiera wiele pomówień i był prawdopodobnie tylko "publicystycznym występem", a nie autentyczną próbą sprawdzenia, jaka naprawdę sytuacja panuje w polskim radiu.
"Gazeta Wyborcza" sugerowała w swojej publikacji, jakoby w Programie Pierwszym publicznego radia obowiązywał zakaz zapraszania agentów czy informowania o życiu osobistym braci Kaczyńskich. Rzecznik Polskiego Radia Tadeusz Fredro-Boniecki w specjalnym oświadczeniu stanowczo zdementował te pogłoski. Wyraził nadzieję, że sejmowa komisja kultury i środków przekazu zajmie się nie tylko - jak się wyraził - wirtualną sytuacją kreowaną przez publicystkę "Gazety Wyborczej" Agnieszkę Kublik, ale również pomoże znaleźć źródła, z których zostaną uzupełnione coraz poważniejsze ubytki w radiowym budżecie, spowodowane kampanią Platformy Obywatelskiej na rzecz niepłacenia abonamentu radiowo-telewizyjnego.