Dębski pisze między innymi, że problemem jest mdła zawartość merytoryczna wszystkich tych wizyt. Jego zdaniem sprawiały one wrażenie raczej sanatoryjnych wieczorków zapoznawczo-rozpoznawczych niż poważnych, międzynarodowych negocjacji. "Żadnych pomysłów, żadnych wizji, nawet o podjęciu ważnych dla Polski spraw trudno mówić" - uważa Dębski.
Publicysta pisze, że "prezydenckie otoczenie plotło za to o jakiejś chemii, która podobno zaistniała podczas zagranicznych wojaży". Tymczasem chemii żadnej nie było - stwierdza Dębski. Jego zdaniem gołym okiem widać, że Lech Kaczyński na poważnych salonach nie czuje się najlepiej.
Według redaktora naczelnego "Trybuny" świat niewiele się dowiedział o nowym szefie polskiego państwa, utwierdzając się raczej w niechęci do niego samego i związanej z nim formacji.
Pełny tekst komentarza "Podróże pana prezydenta" - w "Trybunie".
"Trybuna"/kry/kal